sobota, 27 marca 2010

"Labirynty" Michał Cetnarowski - recenzja

Zapraszam do lektury recenzji Labiryntów.
.
.
Książka Labirynty Michała Cetnarowskiego jest zbiorem opowiadań zawierającym jedenaście tekstów z gatunku fantastyki. Każdy jest odrębną i zamkniętą całością, w której bohaterowie żyjący w różnych miejscach i czasie opowiadają swoje historie. Wspólna jest im tylko jedna myśl, przesłanie, które autor chciał przekazać czytelnikom, ubierając je w różne warianty fabuły. A jest nią walka człowieka o siebie w codziennym życiu, niełatwym, bo pełnym bólu, wyrzeczeń, biedy, wojen. Złodziej i błazen w opowiadaniu Idąc w cieniu wieży ryzykuje życie, by spełnić swoje marzenia i pragnienia, a są nimi potrzeba posiadania rzeczy lepszych i pięknych.


Ziemia obiecana, Biel, tylko biel, Labirynty to opowiadania, w których bohaterowie otoczeni miłością najbliższych, wsłuchani w legendy o niezwykłych miejscach rezygnują ze swojego życia i ruszają ku nieznanemu. Znamienne jest, że autor zbioru pokazał nam ich jako postacie samotne. Ich samotność jest bardzo przejmująca, i to nie dlatego, że żyją w opuszczeniu. Wręcz przeciwnie, przy nich zawsze jest bliska osoba. Pisarz pokazuje, że człowiek, dokonując wyborów, skazany jest tylko na siebie. Całe ludzkie życie to stan chaosu, w którym człowiek musi walczyć, nie godząc się na to, co niesie mu ślepy los. Zgięty pod jego ciężarem, wciąż prze do przodu, nieustannie pokonując nowe przeszkody.

Ten tragizm ludzkiego bytu autor pięknie pokazał na przykładzie przewodnika górskiego w Biel, tylko biel, policjanta Davida Pollacka w Nexusie, Jeremiasza zabójcy w Czarnych stawach czy zrozpaczonego ojca chorej na nieuleczalną chorobę córeczki w Pieśni z doliny.

Autor Labiryntów stawia człowiekowi pomnik. Pomimo słabości ciała, przeciwności losu, uwikłania w życie codzienne, które go ogranicza i zniewala, człowiek jawi się nam jako piękna istota, która jest silna duchem, niezłomna, mająca pragnienia, podejmująca działanie nawet w obliczu niebezpieczeństw. Taki wizerunek człowieka krzepi i buduje, każe wierzyć w niego i w to, że oprócz okrucieństwa, agresji i chęci zabijania może wyzwolić w sobie to, co najlepsze, może złożyć ofiarę z siebie samego i walczyć o swoje ideały.

Styl Michała Cetnarowskiego jest bardzo charakterystyczny i na pewno nikt nie będzie miał trudności w rozpoznaniu jego utworów. Jego pisanie można porównać do obrazu zarejestrowanego kamerą filmową. Autor drobiazgowo i ze szczegółami, linijka po linijce zapisuje kartki papieru, rejestrując swoje pisarskie wizje. Stąd często jesteśmy torpedowani takimi samymi opisami, choć w różnych wariantach. Również wewnętrzny monolog i przeżycia bohaterów, na których autor się koncentruje, przedstawia w sposób, który przypomina rejestr strumienia świadomości. Nie zgadza się to z naszym własnym doświadczeniem, gdy jesteśmy podmiotami różnych uczuć i zdajemy sobie sprawę, jak w naszych umysłach kłębią się i mieszają różne emocje. Tę sztuczność i sztywność potęguje jeszcze bardziej nadmiar przenośni i porównań, które męczą, a miejscami wręcz irytują. Traci na tym przekaz i nastrój opowiadań.

Zauważyć można również pewien zabieg stylistyczny, którym pisarz nagminnie się posługuje. W większości opowiadań z uporem niczym mantrę powtarza te same zdania. Nie jest to rzecz nowa, bo stosowana przez niektórych pisarzy. Ich sens od biedy można uzasadnić w pierwszym opowiadaniu zbioru, pt. Droga na zachód, choćby dla oddania monotonii i szarości mijanego krajobrazu, ogłuszających i paraliżujących psychikę obrazów strasznych zniszczeń dokonanych przez wybuch bomby atomowej czy bezradności bohaterów wobec sytuacji. Natomiast niezrozumiałe i niepotrzebne jest stosowanie tych powtórzeń w innych opowiadaniach. A przecież widać, że Michał Cetnarowski potrafi pisać i nie musi się uciekać do takich manier. Tym bardziej że ma wspaniałą umiejętność tworzenia bardzo subtelnych scen odzwierciedlających uczucie miłości między kobietą i mężczyzną. Bez zbytecznych słów, oszczędnie opisuje intymne i delikatne sceny czułości, niemą tęsknotę postaci, ich znaczące gesty. Niewypowiedziane słowa mówią nam więcej niż mielone w kółko identyczne frazy. Wywołują aurę pięknego i cudownego uczucia miłości bohaterów, którego sami pragniemy i którego im zazdrościmy. Ten piękny nastrój uniesienia zastajemy w opowiadaniu Biel, tylko biel oraz Czarne stawy.
Anna Marzec
.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz